wtorek, 13 września 2011
DREAMS COME TRUE!
Luty! upragione ferie o tak marzylam o Tym mam dość szkoły, tego pierdolonego natreta i wszytkich.W koncu przez cale 2 tygodnie moje siedziec w domu przed komputerem z nieogarem na ryju w rozcaignietych dresach nie martwic o nic..i tak tez bylo..No ok miedzyczasie znanazlam czas na warsztaty z uczestniczka ycd ktore po czesci byly dla mnie spelnieniem marzenia. 14 luty - wrrr jebane swieto " zakochanych " ..I hate valentine's day! jeblam wpis na Facebooku i wyszlam z domu na zajecia.Balam sie ale bardzo tego chcialam..mowie tu o warsztatach. zeby nie wzbudzac w was dziwnych podejzen. Pech tak chcial ze dopadlo mnie przeziebienie,goraczka,katar zatykal mi nos ze ledwo widzialam na oczy - czulam sie potwonie mimo tego nie zrezygnowalam z uczesnictwa w warsztatach..Weszlam na sale i rypalam cale 3,5 godziny czulam sie jak spelniona,Weszlam o szczebel wyzej..to nic ze bol nie pozwalal mi sie skupic na ukladzie wazne ze slyszalam muzyke a cialo poruszalo sie samo. ok juz nie zanudzam bo o tancu mozna bez konca.Koniec zajec..Podjarana na maxa wyszlam na dwor z ekipa..tradycyjnie ploteczki, wrazenia iii do zobaczenia jutro buzuaki,kisiaki ii na chate.Opadalam z sil..nie mialam mocy na nic..wzielam prysznic ii poszlam spac..A no bym zapomniala zanim wtoczylam sie do mojego ukochanego lozka..tradycyjnie - to juz chyba uzaleznienie weszlam na facebook'a i dodalam nowy wpis " spedzilam najlepsza taneczne Walentynki, od tej pory kazdego lutego taniec bedzie moja Walentyka.- 3 h hip hopu - jestem w niebie".podzielilam sie wiadomoscia z fejsbukowym spoleczenstwiem ii teraz moge isc spac.15 LUTY.- kolejny dzien Warszatow..tym razem House bez szczegolow..No moze jednego malutkiego..Kiedy to na koniec zajec ja i jedna z moich przyjaciolek zostalysmy wyroznione..czujecie to?! co za euforia! nigdy nie bylam taka mega szczescliwa..kto by pomyslal natlok porblemow a Tu mile zaskoczenie.- lzy radosci cisnely mi sie do oczu..Pobieglam do domu i podzielilam sie z wszystkimi ta wiadomoscia - jednak ze nie podzielali mojego entuzjazmu- Oni nie wiedza co ja czuje z reszta i tak maja to w dupie. wola sie klocic miedzy soba o kase - mowa tu o rodzicach, nie potrzebnie wgl zaczynalam temat..I tak nigdy mnie nie wspierali w tancu, nigdy nigdy nie przyszli na moj wystep zawsze byla tylko praca badz " jestem zmeczona mysiu wybacz" mysiu? wylatuja mi z tandetnymi tekstami i mysla ze mi to cos da.A gdzie wsparcie?- ktorego tak cholernie porzebowalam..Zawsze nazelaki ze nic nie robie a gdy znalazlam sobie zajecie ktore stalo sie czescia mojego zycia nie mam od nich zadnego poparcia po za finansowym ale i z tym bylo Ciezko wiec oplacalam zajecia ze swojego kieszonkowego ktore dostawalam od dziadkow.. tak bardzo chcialam zeby zobaczyli ze ich córka tez cos potrafi, ze ma cele..marzenia ale chcieć a moc...Najwazniesza byla tylko moja siostra o tak - Pani idealna, dobre oceny wzrorowe zachowanie i brak jakich kolwiek zainteresowan po za trzymaniu nosa w ksiazach To im odpowiadalo, nie musieli wydawac kasy ii takie tam..I gdzie tu sprawiedliwosc.?! Dla nich zawsze bylam nikim. czlowiekiem nie wartym dla swiata nic po porstu istnialam - czasem mam wrazenie ze bylam pomylka - moze przesadzilam ale szczerze? ja sprawialam im najwiecej klopotow. Szkola,alkohol,papierosy, imprezy nocy po za domem i takie tam..W kazdym razie nigdy nie bylo tak jak chcialam a chcialam tylko wsparcia i podzielenia tego co robie i kocham - czyli? tanca. Czy t tak wiele ?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz