piątek, 12 sierpnia 2011

Merry Christmas everyone....

Tak! upragnione swieta,wolne od szkoly za oknem biało świąteczna atmosfera panowała w domu? nie nie panowala! rodzice jak zwykle sie kłócili o byle co..nie czułam magi tych świat..siedziałam zamulona w pokoju z kubkiem gorącego kakao sluchalam jakis swiateczych piosenek i nuciłam pod nosem..tradycyjnie otworzyłam facebooka by zobaczc co sie dzieje " na świecie " i co? zobaczyłam? " wiadomość od Mateusz.." ..' wesloych świat ' o wow koleś którym gardzę wysyła mi życzenia..zaśmiałam sie do monitora i odpisałam suche dzieki i wzajemnie..ledwo wysłałam wiadomość otrzymałam odpowiedz..MHM okej i tak mi sie nudzi popisze z nim niech sie cieszy taki...moj prezent dla niego ode mnie na gwiazdkę raz w roku moge być mila..minęła juz chyba 2 godzina a nam nie kończyły się tematy,kakao w kubku dawno ostygło a ja na chwile zapomniałam o tym co dzieje sie za drzwiami mojego pokoju o całej "szopce" chore? chore! ze dogrywam się z tym kolesiem..nie specjalnie go lubiłam ale zaczęłam się do niego przekonywać...z kazda rozmowa co raz bardziej a rozmow bylo więcej z dnia na dzień.GWIAZDKA! ufff ostanie przygotowania,rodzina zwalila sie do babcinego domu - to juz u nas tradycja..jedno miejsce bylo wolne,westchnelam patrzac na pusty talez ktory przygotowany byl dla mojego taty..który jak zwykle po klotni z mama nie pokazal sie przy wigilijnym stole,kolejne swieta bez taty....kolejne rozczarowanie..w dupie mam takie swieta...z roku na rok sa gorsze..Postanowilam ze nie zostawie tak styuacji ubralam kurtke i wyszlam z domu babci by zobaczyc sie z tata..weszlam po ciuchutku do domu i zaczelam spiewac "Przybiezeli do betlejem....." uciszylam sie..zobaczylam na stole brudny talerzyk po jedzeniu i tate spiacego eh nie tak mialy wygladac jego swieta,zostawilam kawalek oplatka i wyszlam spacerowalam sama po bialych uliach,nie potrafilam zniesc wyrzutow sumienia ktore krzyczaly we mnie tak glosno..dlaczego to akurat ja? mam takie pojebane zycie..dlaczego nie moge miec hajsu,willi z basenem idealnych rodzicow i wygladu top modelki..swiat jest okrutny lecz nie ma sie co rozczulac..wytarlam kacik oka zeszklony od lez i wrocilam do rodziny..i tak pamietniczku minely mi swieta.

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

15 Grudzien.

Hyh Minelo sporo czasu za nim na dobre zaaklimatyzowalam sie w nowym otoczeniu było ciężko no ale na upartego jakos poszlo..standadowo klasa dzielila sie na mniejsze grupki "wyznawczyń wszechmocnego tipsa",koksow,frajerów,laserow i tak dalej i tak dalej a no bym zapomniała była jeszcze grupa przeciętnych nastolatek..do której należałam czułam sie w niej cholernie dobrze i nie zależało mi na opinii innych.Tego dnia zaspalam na autobus jak zwykle nie było mnie na matmie co potem wiązało się z moimi ocenami orlem z matmy to ja nie bylam a moja obecnosc na lekcji raczej miała funkcje ozdobna tak czy siak nic z lekcji nie wyniosłam czy bym na niej byla czy nie..Weszłam do klasy na lekcje historii i już na wejściu przytiwal mnie durny komentarz Mateusza- chlopaka ktory pozornie na początku pobytu w szkole mnie zaciekawil i wydawal sie byc fajny owszem wydawał - zagorzaly frajer z rozdentym ego nic wiecej...jak zwykle musial palnac swoj glupi komentarz.
- Ooo prosze..spoznila sie - krzyknal przez cala klase z ostatniej ławki
-  Daruj sobie chłopcze..- zajęłam swoje miejsce w pierwszej ławce
kretyn - powiedziałam pod nosem i zajęłam się tematem lekcji ...45 minut później zadzwonił dzwonek usiadłam sama na ławce na szkolnym korytarzu..koleżanki zniknęły mi gdzieś w tłumie...przegladalam zeszyt z polskiego improwizujac,ze sie ucze ..
- z czego sie uczysz ?
- unioslam glowe,i zobaczylam jego stojacego nad moja glowa..
- z polskiego - wbiłam wzrok ponowie w zeszyt olewając jego obecność.
- Umiesz? cos? - usiadł obok..
- Moze? - odparłam ironicznie przerwacajac oczami.
- To siadam z tobą.- wyszczrzyl sie..
- Eee a kto powiedzial,ze ja chce zebys ze mna siadal?
- eee nie to nie ? - zmienił ton głosu
- aha.? szukaj innej frajerki,poklepałam go po plecach wstałam i poszłam do szkolnej świetlicy.
Godzina 14:10 - wybiegłam ze szkoły nałożyłam czapkę,słuchawki i szybkim krokiem szlam na busa..
Widzialam jak szedl za mna z banda lanserow..ale olalam szlam dalej cieszac ryja bo w glosnikach nakurwial Grubson ..na ulicach lezal snieg bylo slizko..pech chcial ze sie poslizgnelam na szczescie trzymalam fason..sluchawki wypadly mi z uszu i uslyszalam krzyk za plecami
- Gdzie sie panna tak spieszy ?
- teoretycznie na busa ale praktycznie to chuj wie...
- uśmiechnął się..
- co w tym zabawnego ? - skrzywilam sie.
- Nic - znowu zmienil ton głosu
- Bylo cos do nauki na jutro? - zmienil temat..
- Ee nie wiem nie interesuje się tym.Cześć.- wzruszyłam ramionami.i zmieniłam kierunek drogi...
usiadlam w busie wlaczylam ulubiona piosenke pezeta i rozkminialam nad sensem swojego zycia..